Hollywood po raz kolejny zostało oskarżone o wybielanie ról napisanych dla azjatyckich aktorów. Tym razem pod ścianą postawiono
"Marsjanina".
W filmie
Ridleya Scotta kanadyjska aktorka
Mackenzie Davis wciela się w postać Mindy Park. W książce
Andy'ego Weira ta bohaterka zidentyfikowana jest jako Amerykanka koreańskiego pochodzenia.
Należy zatrzymać tę obraźliwą praktykę, czytamy w oświadczeniu Akiego Aleonga, dyrektora stowarzyszenia Media Action Network for Asian Americans, które walczy z problemem od lat.
Co gorsza, ilość takich przypadków rośnie w ostatnim czasie. Przykłady? W zeszłym roku
Emma Stone w
"Witamy na Hawajach" Camerona Crowe'a zagrała postać określaną jako pół-Hawajkę, pół-Chinkę. W przyszłym roku z kolei - w
"Doktorze Strange'u" -
Tilda Swinton wcieli się w Starożytnego, który jest przedstawiany jako stary Tybetańczyk. Dużo mówi się też o tym, że
Scarlett Johansson ma zagrać postać Japonki Motoko Kusanagi w remake'u
"Ghost in the Shell".
Organizacji MANAA nie podoba się też, że
Chiwetel Ejiofor gra dyrektora NASA, który w książce jest Hindusem. Trzeba jednak zaznaczyć, że w filmie
Scotta pojawiają się aktorzy azjatyckiego pochodzenia, m.in.
Benedict Wong,
Chen Shu,
Yang Haiwen i
Eddy Ko.
Tak niewiele scenariuszy jest pisanych z myślą o azjatyckich aktorach, a tu zmieniono takie postacie w białą kobietę i czarnoskórego mężczyznę, lamentuje Guy Aoki z MANAA.
To była świetna okazja, by dać mięsiste role utalentowanym azjatyckim aktorom i rozkręcić ich kariery. Ten film, który typuje się na oscarowego faworyta, nie powinien otrzymać żadnych nagród za casting.